For static images. For moving images https://coub.com/jaki1896
A że na większości spotkań (w korporacjach zwłaszcza) w większości jest ***enie i realne pomysły rozwiązania prostych problemów na ogół nie przechodzą (bo są tak proste, że przecież niemożliwe, żeby były skuteczne) no to się to ciągnie w nieskończoność. Do tego każdy prawdziwy manager (a zwłaszcza ci zza biurka) musi "ograć" rekwizyt (jak aktorzy starej daty - jak to kiedyś opowiadał Pazura o komentarzach Lindy do kręcenia sceny komisji weryfikacyjnej). W związku z czym mamy: - pisanie po tablicy - robienie wykresów - rysowanie tabelek - robienie notatek - prezentacje na 10 ekranów, gdzie zagadnienie można omówić w 3 zdaniach - ustalanie "jak zchellengować target przed deadlinem, żeby nie było fackupu przed mytyngiem z "dżeneral mejdżor world speszyl dywiżyn eksekiutiw direktorem" - koniecznie konferencje na teamsach / skype z kimś z oddziału w drugim końcu świata ("globalne podejście do rozwiązywania problemów" - chcemy wymienić spaloną żarówkę, więc zamiast wziąć nową i drabinkę i po prostu wymienić zróbmy z tego "global problem" i poradźmy się szefa azjatyckiej dywizji, inżyniera "Hui wye yak", który nie powie nam co zrobić, ale obieca zwołać spotkanie u siebie i podzielić się wynikami) - do tego wszystkie możliwe gestykulacje, krzyki, podnoszenie głosu itp. itd. I co najgorsze, to byłoby zajebiście śmieszne, gdyby nie było prawdziwe. — harry_1983